Podobno W.W. Putin jest bez wątpienia, jak na razie, najgroźniejszym zbrodniarzem XXI wieku. A
to On właśnie, w swoim ostatnim, jak można również mieć nadzieję, oficjalnym wystąpieniu w
dniu 7 października br. z okazji bezprawnego ogłoszenia o przyłączeniu zaanektowanych
terytoriów napadniętej Ukrainy do Rosji, rozwodził się nad wielkimi i bezprzykładnymi
cywilizacyjnie i kulturotwórczymi zasługami Rosji jednoczącej ziemie Wielkiej Rosji wbrew
odwiecznym zakusom podobno Zgniłego Zachodu, twierdząc także, że Rosjanie w zaciekłej walce
o swoją tożsamość nie tylko dorobili się własnej wspaniałej kultury ale również wypracowali
metody walki, umożliwiające osiąganie swoich celów.
I tu oczywiście, jak każdy wielkorus, Putin zapomniał się przyznać, że cały cywilizowany świat
zdaje sobie jednak obecnie sprawę, że zarówno kultura jak i metody walki, które sobie współcześni
rosyjscy bandyci usiłują zawłaszczyć nie są do końca ich własnym dorobkiem. Rosjanie jedynie
je sobie przywłaszczyli od sąsiadów i podbitych narodów. W tym procederze najwięcej, ale tylko
pozytywnych wartości kulturotwórczych rodem z Zachodniej Europy, wykorzystali z dorobku
Ukraińców, Polaków i pozostałych nacji zasiedlających głównie ziemię dawnego Wielkiego
Księstwa Litewskiego i Rzeczpospolitej Polskiej. Natomiast metody agresywnej walki i
mordowania „w pień” ludności cywilnej przyswoili sobie z okresu upokarzającej dla nich
niewoli tatarskiej. Tych nawyków, niestety, nie wyzbyli się po dzień dzisiejszy. Dlatego, w
podstawowej swojej masie, współcześni Rosjanie to społeczeństwo nadal niedorozwinięte i
prymitywne, zagubione za sprawą już wielowiekowej ciągłej indoktrynacji i zniewolenia.
Przywykło ono do karności wymuszonej przez stosowanie wobec niej metod drakońskich,
przejętych od władców mongolsko-tatarskich, wynaturzonych pomysłów, aż do granic
zezwierzęcenia, zniewalania stosowanych przez rodzime kliki łotrów moskiewskich oraz carsko-
bojarskich „ulepszających” wymyślne systemy terroru politycznego i fizycznego. Są one
stosowane i w niewielkim stopniu modyfikowane prawie nieprzerwanie począwszy od XIII wieku
po dzień dzisiejszy. Pogromy, zsyłki, przesiedlenia całych grup etnicznych, obozy pracy
przymusowej o reżimie koncentracyjnym, bezterminowe więzienie nieprawomyślnych obywateli i
powszechne donosicielstwo oraz przekupstwo, to arsenał działań tradycyjnych i współczesnych
reżimów rządzących Rosją. Dlatego nie należy się dziwić, że od momentu uformowania się Rosji
jako tworu politycznego z pierwotnego obszaru historycznego (w zasadzie początkowo z ziem
wokół Moskwy, Tuły i Kaługi), a następnie ekspansji, głównie w kierunku północnym, po ostatnim
trzynastowiecznym najeździe Mongołów, (tu należy zaznaczyć, że początkowo bez poważnego
atakowania terytoriów zjednoczonego z Polską Wielkiego Księstwa Litewskiego), o Rosji, jako
takiej, w Europie niewiele kto słyszał. Z kontaktów z faktoriami handlowymi Nowogrodu czy
Pskowa, jako największymi wówczas ośrodkami skupisk, jeszcze pierwotnych Rusinów, a nie
Rosjan, niewiele przenikało do Europy. O tym świadczy brak wiarygodnych i obszernych
dziejopisarskich opisów, dotyczących miejsc i wydarzeń mających miejsce we wschodniej części
naszego kontynentu aż po wiek XIII. Nie zauważono nawet, że miało też miejsce wielkie
zwycięstwo na lodzie, w zwarciu zbrojnym inflanckich krzyżowców-Kawalerów Mieczowych, z
Aleksandrem Newskim. Ten był synem jeszcze księcia kijowskiego i ostatnim z rodu
Rurykowiczów, również księciem kijowskim. Dopiero jego spadkobiercy, jako pierwsi panujący
książęta moskiewscy, zapoczątkowali jednak wielkie jednoczenie egzystujących w tym czasie
drobnych księstewek na obszarze obecnych północnych ziem rosyjskich. Ale dopiero w XIV
wieku wraz z objęciem rządów przez wnuka Aleksandra Newskiego, już księcia moskiewskiego,
Iwana I „Kalitę” (przydomek wiąże się z jego zapobiegliwością) w jednoczenie ziem drobnych
księstw i ciułaniu pieniędzy, to właściwie można uznać za moment w którym pojawił się w Europie
Wschodniej nowy twór państwowy. Jednoczenie drobnych księstw nie przebiegało pokojowo, bo
ciągle pod czujnym okiem tatarskich nadzorców. Twór ten zaczął jednak obrastać, za kolejnych
następców Iwana I, w inne zdobyczne ziemie sąsiadów. Okres ten w Europie Zachodniej (XIV-
XVI w), był prawie niezauważony. Tam, jak wiadomo, interesowano się w tym czasie bardziej
swoim własnym „podbrzuszem”- głównie południowym, a więc początkowo aktywnością Turków,
słabnącym Cesarstwem Bizantyńskim, następstwami doktrynalnego spięcia pomiędzy
Prawosławiem a Papiestwem, skutkami słabości osiągnięć wypraw krzyżowych. W XV wieku
odkryto Amerykę, rozpoczął się w Europie okres odrodzenia i w końcu nastąpiła fascynacja
resztkami sztuki starożytnej pozostałymi po wielowiekowych barbarzyńskich najazdach, a także
odradzającymi się nowymi prądami sztuki i filozofii. Funkcjonowały już dość liczne i sławne
uniwersytety czerpiące wiedzę nie tylko z Ksiąg Mojżeszowych ale i z wiedzy starożytnych
Greków uratowanej od zapomnienia przez Arabów.
W natłoku wydarzeń prawie przegapiono wielki, ale dla nas Polaków, na szczęście ostatni, akt
jednoczenia ziem Królestwa Polskiego przez Władysława Łokietka. Pamiętać jednak należy,
że już jego następca król Kazimierz Wielki zainicjował powołanie w Krakowie przyszłej
wyższej uczelni akademickiej.
Natomiast w Rosji zaczynają się rządy wcale niełaskawe dla prostego ludu, bo po trwających
ponad cztery wieki panowaniu dynastii z rodu legendarnego Ruryka, na jednoczonych ziemiach
rozpoczął się nowy okres rządów terroru i także utrzymywania ciemnoty. W ciasnych i zatęchłych
chałupach i norach wiejskich a także zawilgoconych i odizolowanych od zewnętrznego świata
grubymi murami twierdz klasztornych i świeckich nie było miejsca, aby w umysłach władców Rosji
zrodziła się myśl o powołaniu do życia czegoś podobnego do wyższej uczelni. Nawet nie myśleli o
tym aż do XVIII-go wieku następcy wspomnianego wyżej Iwana I Kality. Miał on jednak
godnych siebie dwóch naśladowców. Szczególnie zapamiętani zostali dwaj, również o imieniu
Iwan, twórcy ogromnego Więzienia Narodów istniejącego po dzień dzisiejszy. Pierwszy to Iwan
III zwany Srogim-już wielki książę moskiewski i pierwszy książę Wszechrosji, który wyzwolił się
spod niewoli tatarskiej a nawet, z wyrachowania ożenił się z wnuczką ostatniego cesarza
bizantyjskiego Zofią Paleolog. Drugim władcą, którego zapamiętała nawet cała współczesna XVI-
o wieczna Europa, był Iwan IV zwany Groźnym, również książę moskiewski a następnie
pierwszy car Wszechrosji. Obaj byli, używając delikatnego określenia, zwyrodniałymi
okrutnikami. Splendorowi kulturalnemu w stylu wschodnim i nie tylko, całemu rodowi tych obu
Rurykowiczów od początku ich panowania w Moskwie, przydała natomiast wspomniana wyżej
wnuczka ostatniego cesarza bizantyjskiego. To jej osoba, prawdopodobnie, umocniła apetyt
rosyjskich władców aby uznać, że są dostatecznie upoważnionymi do przejęcia kontynuacji
dziedzictwa upadłego Cesarstwa Wschodniego. Oni to również uznali się nawet za następców
Konstantyna Wielkiego. Także Iwan III zdecydował, że godłem państwa moskiewskiego stał się
dwugłowy orzeł czarny, a Moskwa ma być trzecim Rzymem. Odtąd też stało się to podkreślaną
ciągłą tradycją, a z czasem i doktryną polityczną działań, wszystkich następnych władców
moskiewskich różnej maści. Upoważnili się oni nawet do wtrącania się w odległe od granic
państwa rosyjskiego problemy Europy. Polityka ta opierała się głównie, jak i obecnie, na
kłamstwach i szantażu. Ubrana była prawie zawsze w pompatyczną i śmieszną oprawę dekoracyjną
obnoszoną już przez wieki, ale stosowaną aż do czasów nam współczesnych. Z tych cech nabytych
po doświadczeniach historycznych wyniesionych z niewoli tatarskiej i brutalności carskiej, a także
tradycji sowieckiej, reżymy rosyjskie nie potrafią się wyzwolić.
Od czasów panowania Iwana III nasiliły się wzajemne kontakty, nie zawsze kulturalne, pomiędzy
Polakami a już wówczas Moskalami. Pierwszy krok o charakterze kulturalno-politycznym uczyniła
strona litewska w osobie Wielkiego Księcia Litwy Aleksandra Jagiellończyka, przyszłego króla
Polski, który dla umocnienia nie zawsze dobrych stosunków z agresywnym sąsiadem, ożenił się z
córką Iwana III Heleną. Małżeństwo Aleksandra z Heleną Moskiewską podobno było udane ale
nie najlepiej tolerowane, jak to bywa w Polsce i nie tylko, przez teściową–w tym przypadku była
to Matka Królów Polskich Elżbieta Rakuszanka–z domu Habsburżanka. Helena była osobą z
charakterem- upartą. Świadczyła o tym jej odmowa przejścia na katolicyzm zarówno w dnu ślubu
z Aleksandrem, jak i przed koronacją, co pozbawiło ją tytułu królewskiego. Jej upór, oficjalnie, nie
zraził do niej Króla. Ona zapewne dlatego nadal wypełniała gorliwie swoją misję przekazaną jej w
czasach kremlowskich w formie boleśnie wychowawczych napomnień i pouczeń surowego ojca,
udzielanych prawdopodobnie jeszcze w dzieciństwie nahajką, albo pasem, którego ów władca
używał wobec własnych dzieci z pierwszego małżeństwa. Rolę tę przejął również rodzony brat
Heleny Wasyl III, który więził aż do śmierci swojego przyrodniego brata, legalnego dziedzica
tronu. Natomiast Jagiellończyk wychowany na Wawelu w kulturze zachodniej i w środowisku
względnie tolerancyjnym, jak na owe czasy, (zapewne uczestniczył w spotkaniach towarzyskich
swoich królewskich braci z ich nauczycielem- humanistą Kallimachem), przymknął oko na upór
swojej żony; zresztą kto tego nie przeżywał mając u boku dużo młodszą od siebie i piękną żonę-
ostatecznie był od niej starszy o 13 lat. Helena dobrze się czuła na Litwie, bo dopiero po 7 latach
po śmierci swojego męża rozpoczęła starania o powrót do Rosji. Uzyskała na to zgodę swojego
brata. Zmarła nagle mając zaledwie 37 lat. Nic nie wskazywało na udział w tym akcie, stron
trzecich, czego jednak nie można wykluczać znając obyczaje moskiewskie. Została pochowana na
Litwie. Była prawdopodobnie jedną z pierwszych poddanych carskich, którym legalnie pozwolono
wyjechać z Rosji. Współcześnie bowiem tylko rosyjski obywatel przeszkolony przez tajne służby-
informator, może uzyskać zezwolenie na wyjazd za granicę, i to pod warunkiem, że musi spełnić
swoje zadanie szpiegowskie i np. może wziąć ampułki z nowiczokiem. Helena na pewno też by
wzorowo, wg, współczesnych standardów, te polecenia spełniała, bo gorliwie zabiegała o
utrwalanie wiary prawosławnej. Z tego powodu nikt jej jednak w tamtych czasach takich zarzutów
nie stawiał. Zgorszenie mogłaby wywołać tylko współcześnie sytuacja gdyby obecnie urzędująca
głowa prawosławnego kościoła moskiewskiego Cyryl, nawołujący do mordowania Ukraińców,
wpadł na szaleńczy pomysł i ogłosił Helenę świętą-patronką współczesnej kultury rosyjskiej.
Uhonorował by w ten sposób również żulię skupioną wokół Putina, bo to oni reprezentują tę
wspaniałą kulturę rosyjską wraz z diasporą rozproszonych agentów i donosicieli usadowionych na
dobrych stołkach w całej Europie i na świecie.
    Prof.dr hab.inż. Marek Lebiedowski, dyscyplina naukowa - inżynieria środowiska  -  wrzesień, 2022r